W sierpniu 1995 roku gazeta Journal Gazette wydawana w mieście Fort Wayne opublikowała pierwszy medialny artykuł o "synchroniczności" albumu z filmem, powołując się na grupę dyskusyjną (tzw. Usenet) alt.music.pink-floyd[3]. Wkrótce po tym kilku fanów zaczęło tworzyć strony internetowe, na których reklamowali i nagłaśniali odkryte zjawisko oraz próbowali kompleksowo skatalogować odpowiednie synchroniczne momenty.
Kolejny okres zainteresowania zjawiskiem przypadł na kwiecień 1997 roku, kiedy to radiowy DJ z Bostonu George Taylor Morris dyskutował na antenie o "Dark Side of the Rainbow". Doprowadziło to do kolejnych artykułów w mediach oraz do powstania członu na ten temat w MTV News[4].
Istnieją różne stwierdzenia na temat tego, od którego momentu w filmie należy rozpocząć jego synchronizację z albumem. Kilka z nich uznaje za wyznacznik scenę z lwem Leo, jeszcze przed rozpoczęciem właściwego filmu. Większość sugeruje początek od trzeciego ryku lwa, zaś inne preferują zaczęcie synchronizacji od pierwszego lub drugiego. Z kolei inne stwierdzenia proponują włączenie muzyki z albumu, dopiero gdy obraz lwa ulega ściemnieniu - czyli dokładnie kiedy zaczyna się film. Zalecenia dotyczące oglądania filmu obejmują również ściszenie dźwięku w filmie i wykorzystanie napisów dialogowych[7].
Znajdujący się na okładce albumu The Dark Side of the Moonpryzmat rzekomo odzwierciedla przejście sposobu obróbki filmu z biało-czarnej na tzw. Technicolor; kolejne przykłady synchroniczności to zmiany muzyki przy dramatycznych momentach w filmie, takie jak krzyki w utworze "The Great Gig in the Sky" z tornadem na początku filmu, a także tematyczne podobieństwa - taniec stracha na wróble podczas "Brain Damage". Ten efekt synergii został opisany jako przykład synchroniczności, zdefiniowanej przez psychologa Carla Gustava Junga jako fenomen, w którym przypadkowe zdarzenia "wydają się być powiązane ze sobą, lecz nie da się ich wyjaśnić przez konwencjonalne mechanizmy przyczynowości."[8]
Przeciwnicy teorii synchroniczności odnośnie do Dark Side of the Rainbow twierdzą, że zjawisko jest skutkiem skłonności umysłu do rozpoznawania schematów i wzorów pośród nieładu poprzez odrzucenie danych, które nie pasują[9]. Psychologowie nazywają takie skłonności apofenią lub efektem potwierdzenia. Wedle takich stwierdzeń, entuzjaści Dark Side of the Rainbow skupiają się tylko na pasujących do siebie fragmentach, ignorując przeważającą liczbę tych, w których film i album nie odpowiadają sobie.
Reakcje zespołu na zjawisko
Członkowie zespołu Pink Floyd wielokrotnie odpowiadali, że rzekome zjawisko jest tylko przypadkiem. W wywiadzie gitarzysta/wokalista David Gilmour zaprzeczył teoriom, że album został celowo stworzony w synchronizacji z filmem, mówiąc[10]:
Jakiś facet ze zbyt dużą ilością czasu do zmarnowania wpadł na pomysł połączenia Czarnoksiężnika z Oz i The Dark Side of the Moon.
W 2002 roku, w wydaniu specjalnym o Pink Floyd programu MTV, zespół oddalił jakikolwiek związek między albumem a filmem, mówiąc, że nie było możliwości odtworzenia filmu w studio w momencie, gdy nagrywali ten album.
Inżynier dźwięku pracujący przy nagrywaniu albumu The Dark Side of the Moon,Alan Parsons, w 2003 roku zaprzeczył domniemanemu zjawisku[11]:
Po raz pierwszy o zjawisku dowiedziałem się od amerykańskiego radiowca. To jest kompletny nonsens, mydlenie oczu. Przetestowałem efekt po raz pierwszy około dwóch lat temu. Jedno z dzieci mojej narzeczonej miało kopię filmu, więc pomyślałem, że muszę zobaczyć o co w tym chodzi. Byłem wielce zawiedziony. Jedyną rzeczą jaką dostrzegłem, był fragment tekstu "balanced on the biggest wave" zaśpiewany wtedy, gdy Dorotka balansowała, idąc wzdłuż płotu. Jedną z rzeczy, które powie ci dowolny specjalista dźwiękowy, jest to, że zakres tzw. dryfu między tym filmem a utworami jest ogromny. Może się on wydłużyć aż do dwudziestu sekund, zanim płyta się skończy. Tak czy inaczej, jeśli odtworzysz dowolny utwór przy wyłączonym dźwięku z telewizora, to znajdziesz fragmenty współgrające ze sobą.
Alan Parsons, fragment wywiadu dla magazynu Rolling Stone